O poście którego być nie miało...
Mam nadzieję ze do tego postu podejdziecie z dużym przymrużeniem oka.
Wczoraj dostałam paczkę na którą czekałam niecierpliwie codziennie sprawdzając skrzynkę czy nie czeka na mnie awizo. Czekałam i czekałam, niecierpliwa jak to ja aż wczoraj znalazłam wyczekane awizo i razem z siostrą prawie pobiegłam ;) na pocztę. A tam czekała na mnie duża, lekka mięciutka paczka. Oczywiście w drodze do domu musiałam otworzyć paczkę a w niej znalazł się mój piżamo - kombinezon.
Wiem brzmi oryginalnie i oryginalnie wygląda.
A zaczęło się od tego że z 3-4 miesiące temu znajomy podesłał mi stronę a'la koreańskie allegro.
Czasami z nudów przeglądałam różne ciekawe rzeczy aż natrafiłam na tą aukcje: Klik Klik
Nie wiem czy pamiętacie bajkę Lilo i Stitch?
Ja kiedyś ja bardzo polubiłam, więc ja zobaczyłam to cudo to wiedziałam, że musi być moje!
Potem ubłagałam przyjaciela który ma kartę kredytową, bo niestety nie można płacić PayPal'em i po mniej więcej 20 dniach pluszowy strój trafił do mnie.
Podczas przymierzania było baaardzo wesoło, najpierw była moja kolej, potem siostry, a na koniec ubrałyśmy jeszcze tatę, który ledwo bo ledwo się dopiął ale to był chyba najśmieszniejszy widok.
Mimo iż azjatycka produkcja to bardzo ładne i staranne wykonanie, materiał milutki i mięciutki, dość ciepły wiec na zimowe noce przy uchylonym oknie, bądź wieczorne ślęczenie przy książkach będzie w sam raz.
Nie jest to sesja pierwsza klasa, raczej rodzinne zdjęcia, więc mam nadzieję, że wybaczycie tło i cenzurę.
Stwierdzenie "Zobaczcie, mam ogonek" chyba jest najtrafniej opisuje te zdjęcia :)
Mam nadzieje że przeglądając ten post, choć raz uśmiech zagościł na Waszych twarzach.
Przy okazji pochwalę się Wam że na dniach w moje rączki trafi obiektyw Tamron 90mm f/2.8 Di SP Macro więc dodam troszkę więcej zdjęć tego stroju, może nawet jakiś makijaż pod tą stylizację, co Wy na to?
Ps. Czekam na jeszcze jedną paczkę z Korei, a w niej dużo różnych, małych i dużych rzeczy...