Strony

poniedziałek, 7 lipca 2014

O weekendzie za miastem i produkcie który uratował mi zycie

Właśnie wróciłam z malowniczej wsi, gdzie moi rodzice buduję dom. Weekend poza miastem bardzo dobrze mi zrobił. Pozwolił naładować bateryjki i dodał sił na kolejne upalne tygodnie. 
Za dnia świeże maliny i wiśnie:
moje ulubione chabry, które zawsze zbierałam jak byłam mała:
A wieczorem zmrożony 'szampan' z podróbką czarnego frugo - jak dla mnie idealne połączenie na lekkiego orzeźwiającego drinka po upalnym dniu. Do tego coś mądrego do poczytania - idealnie.
Niestety był jeden minus, a właściwie ogrom maleńkich gryzących minusów zwanych komarami :(
Na szczęście jakiś czas temu otrzymałam spray przeciw komarom i z uśmiechem na ustach wyjęłam go z torby. Mama śmiała się, że chętnie pomoże mi do przetestować i tym sposobem testowała cała rodzina :)
Prosta biała butelka z bardzo wygodnym atomizerem, który rozpyla produkt na dużej powierzchni. Etykieta zawierająca wszystkie potrzebne informacje i dobrze trzymająca się zakrętka, która zabezpiecz produkt przed ewentualnym rozlaniem. Produktu używałam na skórze jak i na ubraniach. Nie pozostawił żadnych plam, ani przebarwień. Zapach typowy dlatego rodzaju produktów, więc warto spryskiwać się nim na terenach otwartych.Jeśli chodzi o skuteczność to jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Bariera ochronna wytrzymała do 3 w nocy, a spryskiwałam się 2 razy. Mimo iż do o koła był las i wiele komarów krążyło to ugryzły mnie jedynie dwa. Jeśli wybieracie się na wypad poza miasto, to moim zdaniem warto mieć przy sobie taki produkt. W tym przypadku okazał się być niezawodny i pewnie zużyje go do ostatniej kropelki w te wakacje :)


pozdrawiam
Madzia

1 komentarz:

W związku z błędem w kodzie bloga komentarze pojawiają się pd różnymi datami.
Nie martw się - czytam wszystkie więc pisz śmiało!