Strony

sobota, 28 marca 2015

Balea, my love

Kosmetyki firmy Balea pojawiają się nie pierwszy raz. Zakochałam się w nich już kilka lat temu, kiedy zdobycie ich było sporym wyczynem. Dziś większość żeli pod prysznic, szamponów, odzywek możemy kupić w sklepach z Niemiecka chemią. W związku z tym iż moja chrzestna mieszka w Niemczech, to jej przyjazdy do Polski są niczym gwiazdka z czasków dzieciństwa. Kolorowe, wygodne opakowania, intensywne zapachy, fajne składy i niska cena. 

Nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba J

Wczorajszy dzień spokojnie mogę uznać za gwiazdkę, a do domu wróciłam z torbą nowych kosmetyków i równie wielkim uśmiechem. Od razu usiadłam do laptopa i mniej lub bardziej udolnie rozszyfrowałam przeznaczenie produktów. Dziś upolowałam kilka promieni słońca, dodałam błysk lampy i mogę się pochwalić nowymi zdjęciami.


Zbiór wygląda ciekawie. Jak to ja, nie mogłam się oprzeć i od samego rana musiałam je dokładne poprzeglądać - nałożyć maseczkę na twarz, czy posmarować się drobinkowym sprayem. Zakochałam się w kremie, a właściwie w jego opakowaniu, które jest prześliczne. Mam słabość do motywów lat 20' i 50'. Jak skończy mi się ten krem to na pewno przełożę tam inny. I ja daję się ponieść wpływu marketingu, ale kto by się nie dał widząc takie cudeńko


Gdybym tylko miała taki zapał do pisania pracy licencjackiej… Czas pokazuje, że każdy powód do nie pisania jest bardzo ciekawym powodem, dawno nie upiekłam tyle ciast, nie wyszorowałam tak mieszkania. Za sobą mam dopiero pierwszy rozdział ♥♥♥

pozdrawiam
Madzia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W związku z błędem w kodzie bloga komentarze pojawiają się pd różnymi datami.
Nie martw się - czytam wszystkie więc pisz śmiało!