Dziś recenzja trzech peelingów do ciała, które już jakiś czas goszczą w mojej łazience. Firma Lirene jest mi bliska od kilku lat. W swojej ofercie ma wieeeele produktów począwszy od pielęgnacji twarzy przez całe ciało, aż po produkty do opalania, a nawet podkłady, pudry...
Lato to szczególny okres dla naszej skóry, ponieważ narażona jest na znacznie większą ilość promieni słonecznych. Prysznic po upalnym dniu jest ukojeniem dla rozgrzanego ciała jak i chwilą relaksu dla duszy. Bluzki z krótkim rękawkiem jak i spódnice lub krótkie spodenki sprawiają, że przykładam znacznie większa uwagę do pielęgnacji mojego ciała. Podczas wakacyjnych miesięcy zużywam znacznie więcej produktów pielęgnacyjnych.
Pierwszym i podstawowym krokiem mojej wakacyjnej pielęgnacji ciała są wszelkiej maści peelingi. Moja skóra jest dość 'gruba' i zazwyczaj wymaga dość mocnych produktów. Podczas jesiennych i zimowych miesięcy często sięgam po peelingi z dodatkiem kwasów, lecz latem stawiam na dokładny mechaniczny peeling.
Peelingi zamknięte są w wygodnych plastikowych tubach. Wystarczy delikatnie nacisnąć, by wydobyć kontrolowaną ilość produktu. W średniej gęstości żelu znajduje się bardzo dużo drobinek cukru, przez co wystarczy niewielka ilość, by dokładnie oczyścić skórę z martwego naskórka. Zazwyczaj wybierałam peelingi solne, ponieważ nie lubiłam czuć na sobie resztek cukru i godzinami spłukiwać ciała, w tym przypadku jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, ponieważ peeling spłukuje się momentalnie i na ciele nie pozostawia ani okruszka. Skóra jest idealnie oczyszczona, gładka i nie jest oblepiona żadnym filmem, więc od razu możemy się wycierać i ubierać. Dużym plusem całej trójki są zapachy, które umilą nam samą aplikacje jak i będą towarzyszyły przez kolejnych kilka chwil delikatnie perfumując nasze ciało. Moim zdaniem jest to aspekt który różni te peelingi. Mimo różnicy składów ich działanie jest identyczne, a skóra po ich użyciu wygląda podobnie.
“Kofeina, L-karnityna, eskulina i centella azjatycka ujędrniają i uelastyczniają, a drobinki peelingujące doskonale przygotowują skórę do wchłonięcia składników aktywnych zawartych w balsamach. ”
Zacznę od mojego ulubieńca :) Ulubieńca ze względu na zapach. Uwielbiam cytrusowe, kwaśne zapachy, które dodatkowo odświeżają moje ciało. Kwaśny, delikatnie słodki, z nutą głębszej goryczki, idealnie zrównoważony zapach grejpfruta rozkochał mnie w sobie od pierwszego użycia.
Skład: Aqua (Water), Polyethylene, Coco - Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Triethanolamine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, PPG-26-Buteth-26, Sodium Salicylate, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Disodium EDTA, Xanthan Gum, Ethylhexylglicerin, Caprylic/Capric Triglyceryde, Butylene Glycol, Carnitine, Laminaria Ochroleuca Extract, Pentylene Glycol, Lecithin, Caffeine, Carbomer, Salicylic Acid, Esculin, Centella Asiatica Extract, Atelocollagen, Sodium Chondroitin Sulfate, Heksapeptide-9, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Polyaminopropyl Biguanide, Parfum (Fragrance), Limonene, Butylphenyl Methylpropional, Linalool, CI 19140 (FD&C Yellow No. 5), CI 16035 (FD&C Red No. 40).
“Dzięki zawartym w nim polifenolom, kosmetyk skutecznie neutralizuje wolne rodniki. Ekstrakt z imbiru oraz Glicerinum Purum działają nawilżająco, dzięki czemu skóra ciała staje się wygładzona i jedwabiście miękka. Po użyciu produktu skóra jest gotowa na dalsze zabiegi pielęgnacyjne.”
Żurawinowy peeling jest znacznie słodszy, zamiast surowej kwaśnej żurawiny czuć zdecydowanie wersję suszoną/kandyzowaną wzbogaconą cukrową nutą. Peeling jest troszkę rzadszy od grejpfrutowej wersji.
Skład: Propylene Glycol, Glycerin, Sugar, Aqua (Water), Synthtics Wax, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamina, Zingiber Officinale (Ginger) roqt Extract Vaccinum Macrocarpon (Cranberry) Fruit Extact, Parfum (Fragrance), CI 16255:1
“Zawarty w formule olej brzoskwiniowy regeneruje, wygładza i odżywia naskórek. Wyciąg z czerwonych liści winorośli działa ujędrniająco. W peelingu zastosowano też ekstrakt z błękitnej algi, który poprawia napięcie i jędrność skóry.”
Mimo ślicznego różowego opakowania ten wariant zapachowy przemówił do mnie najmniej. Czytając napis spodziewałam się soczystej brzoskwini, widząc opakowanie pomyślałam o mydlanym, słodkawym zapachu kwiatów. Zapach jest znacznie delikatniejszy w porównaniu do poprzednich produktów. Łączy w sobie delikatną kwiatową nutę z pudrowo-mydlaną bazą.
Skład: Aqua (Water), Polyethylene, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, Xanthan Gum, Allantoin, Glycerin, Pronus Persica (Peach) Kernel Oil, Sorbitol, Vitis Vinifera (Grape) Leaf Extract, Algae Extract, Methylparaben, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate, Parfum (Fragrance),Butylphenyl Methylpropional, Benzyl Alcohol, Linalool, Alpha-Isomethyl Ionone, Coumarin, Benzyl Salicylate, CI 16035 (FD&C Red No. 40), CI 17200 (D&C Red No. 33), CI 19140 (FD&C Yellow No. 5).
Macie swoje ulubione peelingi? A może używaliście któregoś z tego posta?
Maddzik
Uwielbiam peeling żurawinowy i mango, kokosowy kompletnie się u mnie nie sprawdził. Nie wiedziałam, że mają również brzoskwiniowy i grejpfrutowy, nie widziałam ich wcześniej, więc to nowość :) Muszę koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się szata graficzna tych produktów, a peelingów nie używam bo jakiś czas temu zaczęłam stosować rękawicę peelingującą ;)
OdpowiedzUsuń