Coffee, tea, or me? BASILUR - Love story vol I

     Od zielonych herbat zaczęła się cała herbaciano-kawowa seria na moim blogu. Dziś znów o zielonej herbacie. Wyjątkowej herbacie! Ze względu na jej cudowne wnętrze, które łechcze nasze podniebienie, oraz piękną oprawę, która cieszy nasze oczy.
     Kiedy otworzyłam paczkę z herbata mi firmy Basilur zaciekawiła mnie najbardziej.







   A jaka okazała się w smaku? O tym opowiem w dalszej części.



Przez długi czas szukałam inspiracji do zrobienia zdjęć do tego posta. Zazwyczaj stawiam na biel, światło i minimalizm, chcąc jak najbardziej podkreślić sam produkt. Lecz do tego produktu, a przede wszystkim opakowania minimalizm nie jest wskazany. Kiedy postanowiłam spędzić weekend u rodziców za miastem, pomyślałam, że będzie to idealne miejsce do zrobienia zdjęć. Ogród pełen kwiatów, które są największą pasją mojej mamy, drewniana ławeczka, która niedawno własnoręcznie zrobił tata - istna wiejska sielanka.


Zielona herbata cejlońska, wysokogórska, liściasta z niebieskim chabrem, szafranem i nutą bergamotki (Earl Grey). Fantazyjna mieszanka pobudzi Twoje zmysły, orzeźwiający aromat cytrusów, nuta kwiatów oraz piękne opakowanie w formie książki.

     Zawsze powtarzano mi iż liczy się wnętrze, a książki nie powinno się oceniać po okładce. Lecz w tym przypadku nie mogę zgodzić się z tymi słowami! Herbata standardowo zapakowana jest w foliowo-aluminiowy woreczek strunowy, by w pełni zachować swój aromat. A dodatkowo schowana jest ślicznym metalowym pudełku wzorowanym na wiekową książkę. Bardzo staranne wykonanie i idealne dopracowana szata graficzna
     Mimo iż stawiam na minimalizm, to marzy mi się półka w kuchni z kolekcją tych książek. Firma Basilur jest jedyną, która ma w swojej ofercie tak śliczne opakowania. Oczywiście takie opakowanie zwiększa koszt herbaty, lecz jest idealne jako dodatek do wnętrz, albo prezent. Nie raz z całą rodziną zastanawialiśmy się nad prezentem dla kogoś z dalszej rodziny i teraz wiem, że jeśli przyjdzie mi kupować prezent i nie będę miała żadnego pomysłu, to sięgnę właśnie po jedną z tych pięknie opakowanych herbat, których jest wiele serii...



     W opakowaniu z herbatą znalazł się również zestaw papierowych filtrów do parzenia herbaty. Sama zazwyczaj parzę herbatę w litrowym dzbanku z sitkiem, ponieważ piję dość dużo. Jeśli mam ochotę na mniejszą porcję sięgam po silikonowo-metalowy zaparzasz, który bardzo łatwo się czyści, nie zbiera zapachów, oraz bardzo dobrze przepuszcza wodę dzięki czemu herbata bardzo dobrze i szybko się parzy. 
     Papierowe filtry rzuciły mi się w oczy może z dwa razy, ale sama nie wiem czemu ich nie kupiłam. Po przetestowaniu tych filtrów wiem, że będzie to pierwszy punkt na mojej liście zakupów. Są trwale, dzięki czemu herbatę możemy parzyć 2-3 razy, jednorazowe więc nie musimy myć zaparzaczy i są w wielu rozmiarach od SX do XL więc możemy wybrać mniejszą wersję do szklanki jak większą do dzbanka. 
Jeśli chcecie przeczytać o nich więcej to wystarczy KLIKnąć


     Było o opakowaniu, parzeniu, czas na to co najważniejsze - czyli wnętrze.





     Zielone herbaty cenię za ich delikatniejszy smak, który cudownie łączy się z aromatem kwiatów i owoców. W tym przypadku mocno zwinięte liście zostały połączone z chabrem, szafranem i mocną nutą bergamotki. Bergamotka większość z nas kojarz się z herbatą earl grey i jej wyrazistym mocnym, a czasem nawet ostrym smakiem. 
    Na początku obawiałam się czy ta nuta nie zdominuje smaku herbaty, lecz po jej zaparzeniu i pierwszym łyku moje wątpliwości zostały rozwiane. Jest to baaardzo aromatyczna zielona herbata, którą pokochała cała moja rodzina. 
      Dodatek płatków chabra i szafranu dodaje naparowi delikatną słodką, kwiatową nutę, natomiast aromat bergamotki dodaje ciężkości i dolnych nut zapachowych. Proporcje są idealnie wyważone i żaden dodatek nie zdominował smaku herbaty, a odpowiednio go wzbogacił. Równie dobrze smakuje świeżo zaparzona, jak i wyjęta z lodówki z kostkami lodu i plasterkiem cytryny, lub pomarańczy. (W zimnych napojach lubię delikatne kwaśne dodatki).
     Bardzo dużym plusem herbaty jest jej wydajność. Herbaty gunpowder ze względu na bardzo ciasny sposób zwijania liści są bardzo wydajne. Z połowy łyżeczki możemy przygotować duży kubek aromatycznego napoju. Mimo niewielkiej ilości liście po rozwinięciu mają znacznie większą objętość. 

Do szklanki wsypałam pół łyżeczki herbaty i jest to drugi napar z tych liści.







Cena: 56,95zł
Waga netto: 100g
Kraj pochodzenia: Sri Lanka
Gatunek: GPSP (Gunpowder Special)

Po kilku łykach nazwa herbaty nabrała dla mnie innego znaczenia i wiem teraz, że będzie to moja nie tylko wakacyjna Love story.


Maddzik

13 komentarzy:

  1. Jej jakie piękne opakowanie! Idealny pomysł na spóźniony prezent dla mamy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem pewna, że spodoba się większości mam.

      Usuń
  2. herbatka występuje w ślicznym opakowaniu, zauroczyło mnie!! Uwielbiam zielone herbaty, ciekawa jestem, czy przypadłby mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem to najlepsza zielona herbata jaką w życiu piłam. Zakochałam się w niej.

      Usuń
  3. Już nigdy nikt mi nie powie, że opakowanie nie ma znaczenia! :) Oczywiście jeśli zawartość się nie sprawdzi, to opakowanie jej nie uratuje ;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Idealnie komponuje się na półce między książkami kucharskimi.

      Usuń
  5. Ja wybrałabym puszkę z pozytywką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak byłam mała to miałam taką grającą puszkę :)

      Usuń
  6. wygląda smacznie, bardzo lubię zielona herbatę, szczególnie gunpowder

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz do mnie wpaść, to Cie poczęstuję. Na pewno przypadnie Ci do gustu.

      Usuń

W związku z błędem w kodzie bloga komentarze pojawiają się pd różnymi datami.
Nie martw się - czytam wszystkie więc pisz śmiało!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...