Przeprowadzka sprawiła, że zgubiłam wiele produktów które używałam na co
dzień, a odnalazłam produkty które z czasem przewędrowały w bliżej nieznane
miejsca. Dziś udało mi się w końcu znaleźć chwilę by opowiedzieć Wam o
produktach które przewędrowały do nowej łazienki jako jedne z pierwszych i
niestety powoli zaczynają mi się kończyć.
W serii Kozie mleko znajdziemy:
· odświeżający mleczny żel pod prysznic z
prowitaminą B5 i allantoiną
· kremowe mleczko do ciała z ekstraktem z
aloesu i grejpfruta
· odżywczy krem do ciała z ekstraktem z
aloesu i grejpfruta (w tubce)
· odżywczy krem do ciała z ekstraktem z
aloesu i grejpfruta (w słoiczku)
Zacznę od kremu do rąk, który zagościł w mojej torebce i towarzyszy mi podczas codziennych podróży pociągiem. Moje dłonie ze względu na klimatyzację i częste mycie bardzo szybko się przesuszają. Bardzo polubiłam ten krem ponieważ szybko się wchłania, zostawia jedynie delikatny film na skórze i delikatnie pachnie. Pozostawia skórę nawilżona, delikatnie natłuszczoną i chroni ją przed czynnikami zewnętrznymi.
Odżywczy
krem do ciała trafił do mojej przyjaciółki, której bardzo podobał się
jego zapach, a że miałam pozostałe kremy postanowiłam się z nią podzielić.
Niedawno napisała mi, że niestety już jej się kończy, ale polubiła go i chętnie
kupi go kolejny raz. Ona po roztarciu na skórze wyczuła malinowe nuty,
połączone mleczną słodyczą. Krem szybko się wchłania, pozostawiając skórę
gładką i nawilżoną
Kremowe mleczko do
ciała zagościło pod moim
prysznicem, mimo iż nie jest produktem do mycia :) jeśli chodzi o balsamy
i kremu to jestem małym leniwcem. Zazwyczaj brakuje mi czasu i systematyczności
w ich stosowaniu. Po dokładnym wytarciu brałam niewielka ilość tego mleczka i
wsmarowywałam całe ciało. Dużym plusem jest bardzo szybkie wchłanianie i lekka
konsystencja. Wystarczy kilka minut i moja skóra jest nawilżona, delikatnie
pachnie i nie jest pokryta tłustym, długo wchłaniającym się filmem, którego nie
lubię czuć na swoim ciele. Mam słabość do kremów z pompką, gdy stoją obok
zdecydowanie częściej po nie sięgam, ponieważ wystarczy tylko jeden
ruch.
Odświeżający mleczny żel pod prysznic niestety właśnie mi się skończył. Jest dość uniwersalnym żelem pod
prysznic że względu na swój delikatny mleczny zapach z ostrzejszą męską nutą,
która bardzo spodobała się mojemu mężczyźnie. Dobrze się pieni i
oczyszcza skórę. Wystarczy niewielka ilość by umyć całe ciało. Zapach powoli
się ulatnia.
Przyszła
kolej na mojego ulubieńca czyli krem odżywczy do ciała. W przeciwieństwie
do poprzednich produktów, krem ten zamknięty jest w wygodnym słoiczku.
Polubiłam go ze względu na bogatszą, znacznie gęstszą formułę. Idealnie
sprawdził się jako maska na ciało po pierwszych słonecznych kąpielach,
nawilżające całe ciało i pozostawiając delikatny film, który w tym przypadku
bardzo mnie cieszył. Stosowałam go również do masażu, ponieważ wchlaniał się
stopniowo dając bardzo dobry poślizg.
Produkty z serii Kozie
mleko już od długiego czasu goszczą w mojej łazience i chętnie będę do nich
wracała. Często dostępne są w sklepach Biedronka, gdzie kosztują poniżej 10zł.
Krem do rąk ukoił przesuszona dłonie, odżywczy krem nawilżył po słonecznych
kąpielach. Mimo iż początkowo obawiałam się słodkiego mlecznego zapachu, to
okazał się on delikatny i doprawione jakby męska cięższą nutą, przez co jest
bardzo uniwersalny, (a mój mężczyzna używając mojego żelu nie marudzi, że
pachnie jak baba :). Dobra jakość za niewielką cenę. Już niedługo
opowiem Wam o serii Kozie mleko do włosów.
Maddzik
Właśnie czekam na recenzje kosmetyków do włosów :D
OdpowiedzUsuńCałkiem ciekawie się prezentują, nie znałam tej serii :)
OdpowiedzUsuń