Ostatni rok, a właściwie ostatnie letnie miesiące były całkiem sporą rewolucją w mojej kosmetyczce. Już od dłuższego czasu starałam się pokończyć otwarte kosmetyki, by nic się nie zmarnowało i wprowadzić kilka dość dużych zmian. Oczywiście zaczęło się od pielęgnacji, ale o niej napisze w osobnym poście.
Kiedyś uwielbiałam mocno kryjące podkłady, teraz najczęściej wybieram kremy CC, które nawilżają i delikatnie wyrównują koloryt. Pollution Defense CC Cream w kolorze light idealnie sprawdzi się dla takich bladziochów jak ja. Idealnie dopasowuje się do koloru skóry, nie przyciemniając go, co jest dla mnie dużym plusem. Zazwyczaj drogeryjne kosmetyki kompletnie nie pasowały mi ze względu na kolor, w tym przypadku jest zupełnie inaczej. Wystarczy niewielka ilość nałożona gąbeczką, by twarz wyglądała ładnie i promiennie. Dodatkowo jest to idealny produkt szczególnie latem, ponieważ zawiera filtr SPF 30 zabezpieczający skórę przed szkodliwym promieniowaniem. Ja zazwyczaj używam produktów z filtrami przez cały rok, jeśli tylko spędzam więcej czasu na świeżym powietrzu, więc ten kosmetyk będzie towarzyszył mi przez kolejne miesiące. Jeśli zależy mi na dodatkowym wygładzeniu skóry, pod krem CC nakładam bazę pod makijaż, która nawilża skórę i wyrównuje jej powierzchnię. Po jej nałożeniu zazwyczaj daję jej kilka minut, by stopiła się ze skórą, a następnie wklepuję krem CC lub podkład.
Tak samo ciężkie, kryjące pudry zamieniłam na te dające delikatny matowy efekt. Ulubieńcem lata został prasowany puder Redness Rescue. Idealna, bardzo miałka konsystencja, którą można delikatnie omieść twarz, sprawiając, że makijaż będzie trwalszy. Delikatny zielonkawy odcień idealnie sprawdzi się dla osób mających problemy z naczynkami lub zmianami trądzikowymi. Jego dużym plusem jest mocne sprasowanie, dzięki temu jest bardzo wydajny. Nawet dość zbitym pędzlem nabiera się go niewiele i super stopniuje efekt. Zazwyczaj omiatałam nim całą twarz, a w strefie T nakładałam go troszkę mocniej, wciskając w skórę, by dłużej zachować matowy efekt.
Na tak przygotowana cerę delikatnie nakładałam piękny brązujący puder GLOW on zawierające malusieńkie iskrzące się drobinki. Jestem pod ogromnym wrażeniem jego wydajności. Starczy mi na pewno na minimum rok. Wystarczy musnąć go pędzlem, by nabrać ilość potrzebną do wykonturowania twarzy i podkreślenia policzków.
Tego lata zdecydowanie zrezygnowałam z ciężkich pomadek, zamieniłam je na mocno nawilżającą pomadkę w kolorze energetycznego różu z koralowa nuta. Za dnia delikatnie wklepywałam ją palcem, by podbić kolor ust, wieczorem nakładałam grubszą warstwę ciesząc się mocnym podkreśleniem, ktore bardzo lubię.