Zakupów olejowych ciąg dalszy

W tamtym tygodniu z Moniką postanowiłyśmy zrobić małe zakupy w sklepie Alledrogeria.
Monika postawiła na kolorówkę czyli 2 palety Sleek - Oh so special i Bad Girl, ja natomiast wybrałam sobie 2 oleje i wodę różaną. Jak na zdjęciach widać olejem ze słodkich migdałów podzieliłam się z Moniką, natomiast połowa oleju kokosowego czeka na Antiii =). 
Kupiłam również wodę różaną którą bardzo polubiłam na zajęciach z kosmetologii. W sam raz do przemywania twarzy, no i ten cudowny zapach, mmm aż się rozmarzyłam =)

Jak można zauważyć są to produkty jednoskładnikowe czyli czyste oleje, a woda różana składa się z wody i ekstraktu różanego. Im krótszy skład tym lepiej dla naszej skóry i włosów. Oleje zamierzam stosować na końcówki włosów, a wodę różaną wykorzystam jako tonik na skórę twarzy i włosy.W sam raz przydaje się do tego buteleczka z atomizerem.
Dodatkowo olej z słodkich migdałów w sam raz nadaje się do masażu i zapewnia bardzo dobry poślizg.



 Czas powoli skończyć kupować, bo zaczyna mi brakować miejsca w pokoju.
Czas się brać za testowanie.
A Wy, lubicie oleje? Polecacie jakieś konkretne?

Aloesowy krem do twarzy

Aloesowy krem do twarz. Intensywne nawilżenie. Bez parabenów. Dostępny w sklepie KALINA KLIK



                                                                                       Opis producenta:                                                                                           

BIOLUX: ALOESOWY KREM DO TWARZY
Intensywne nawilżenie
Krem na bazie organicznych ekstraktów z Aloesu intensywnie i bardzo szybko nawilża skórę, likwidując uczucie suchości i szorstkości.
Krem do twarzy zarówno na dzień jak i na noc, dla cery suchej

Producent: OOO PIERWOJE RESHENIE, Rosja
Pojemność opakowania: 40ml
Cena: 6zł

                                                                                       Moja opinia:                                                                                                   


Mimo iż mam tłustą cerę, to postanowiłam ją nawilżyć, licząc że będzie się mniej przetłuszczać i znikną suche skórki, które ostatnio stały się moim dodatkowym utrapieniem.
Kremu używałam go od dnia w którym odebrałam go od Antiii, smarując dość grubą warstwę na noc,stosuję go również rano pod podkład, oczywiście nakładając mniejszą ilość. Jest dość gęsty, ale pod wpływem ciepła naszej skóry bardzo dobrze się rozprowadza.Krem wchłania się dość szybko, skóra po nim jest miękka i delikatna. nie wywołał u mnie żadnych podrażnień, ani zaskórników. Skóra wydaje się być po nim bardziej nawilżona i sprężysta. 

Jak na krem za 6zł uważam, że zdecydowanie warto go kupić. niestety jego dostępność jest bardzo mała co jest jego jedynym minusem.

                                                                                       Skład:                                                                                                               
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cocoglycerides, Stearic Acid, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Cocos Nucifera Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Glycerin, Potassium Hydroxide, Parfum, Benzoic Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid.


Muszelkowe bolognese.

Trochę inna odsłona bardzo popularnego dania.

Do zrobienia sosu wykorzystałam:

  • mięso mielone z drobiu, 
  • pomidory krojone z puszki, 
  • czerwoną cebulę, 
  • przyprawę Knorr'a do spaghetti bolognese
  • żółty ser
  • bazylię, oregano, słodką i ostrą paprykę, sól, pieprz


Sposób wykonania:

Mięso podsmażyłam, dodałam drobno pokrojoną cebulę, następnie pomidory i przyprawy, na koniec posypałam serem, zamieszałam i poczekałam aż się rozpuści. Farsz nałożyłam do wcześniej ugotowanych muszelek.


Trochę inna forma, ale bardzo wygodna - można jeść nawet palcami =).
Dodatkowo nadziane muszelki możemy posypać serem żółtym i zapiec.
Musimy pamiętać by sos był trochę gęstszy by nie wypływał.


Lubicie makarony?
Kupiłam duże opakowanie muszelek więc niedługo wymyślę kolejny farsz, albo przerobię wszystkim dobrze znany przepis - na wersję muszelkową =)

I nadchodzi taka chwila, że czas staje w miejscu.

Są poranki które zapamiętamy na,zawsze.

Są telefony których nigdy nie chcielibyśmy odebrać, 

 które chcielibyśmy by nigdy nie zostały wykonane.
Właśnie taki mnie dzisiaj obudził.

I okazało się, że jest już za późno.

Są  ludzie którzy swoją radością zarażają wszystkich.

Ale On zostanie w Naszej pamięci!

Ehhh czuje się jakby ktoś dał mi ostro po twarzy. 
Mam ochotę krzyczeć i milczeć jednocześnie.
Nigdy bym nie pomyślała, że napisze tutaj takie słowa, ale chyba potrzebuje powiedzieć,może jakoś chyba sobie, tak wewnętrznie = że życie jest takie kruche.

edit/ Dziękuje, że jesteście!

Spotkanie blogerek w Piotrkowie Trybunalskim

Od 7 rano wierciłam się w łóżku, jak już postanowiłam wstać to czas minął momentalnie i trzeba było biec na pociąg, który oczywiście spóźnił się pół godziny. Ach to moje szczęście. Ale udało się, dojechałam na czas. Nie trudno było rozpoznać grupkę uśmiechniętych dziewczyn obok przystanku na którym się umówiłyśmy. Jak tylko wszystkie dotarłyśmy to ruszyłyśmy do pizzerii i tam się zaczęło.
Rozmów o kosmetykach nie było końca.

                                        7. Monika - http://serenitka-skarby-na-wieszaku.blogspot.com/ 
i oczywiście ja =)

Każda z nas dostała imienny identyfikator z adresem bloga:

Na stołach królowały kosmetyki, te które dostałyśmy od sponsorów spotkanie i te które przyniosłyśmy na wymiankę:




 Aż dostałyśmy zamówioną pizzę. z Kasią wybrałyśmy 42cm giganta z szynką serem i pieczarkami.
Była pyszna :)

Spotkanie skończyło się o godzinie 15. Ja pociąg powrotny miałam dopiero o 18:29 więc Kamila która organizowała spotkanie mnie przygarnęła ;). Pokazała kawałek Piotrkowa. Przy okazji zwiedzania sklepów kupiłam pudełka / organizery na kosmetyki :)

Odwiedziły Nas również właścicielki firmy DLA które poopowiadały nam o firmie i kosmetykach.
Bardzo miłym akcentem było np podpisanie paczuszek dla nas:


Czasem takie małe szczególiki, czyli chwila poświęconego dla Nas czasu daje bardzo miły efekt

Spotkanie uważam za udane, bardzo miło było poznać nowe blogerki, porozmawiać, pośmiać się,wymienić spostrzeżeniami.
Planujemy kolejne spotkanie. Może w Łodzi,? Kto wie ;)
Kamila spisała się na medal organizując to spotkanie!
Jeszcze raz dziękuję wszystkim uczestniczkom. Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze spotkać.

A o to paczki od sponsorów za które bardzo dziękuję:

Forte Sweden:

Kosmetyki DLA:

Barwa:

Vipera Cosmetics:

Pilomax:

Soraya:

Czas barć się do testowania, robienia zdjęć i opisywania wniosków na blogu.
Ach, sobota minęła tak szybko, już niedziela a tyle rzeczy zostało do zrobienia.

Batoniki muesli.

W sam raz na drugie śniadanie.  Pożywne, pełnowartościowe i bardzo smaczne. Robiąc je własnoręcznie mamy 100% pewności co się w nich znajduje - batoniki muesli.
Ich zrobienie nie zajmuje dużo czasu, a znikają w kosmicznym tempie.

Potrzebujemy:
  • płatki owsiane błyskawiczne
  • suszone owoce (u mnie śliwki, brzoskwinie, daktyle i żurawina)
  • migdały
  • płatki kukurydziane
  • syrop przygotowany z wody i trzcinowego/normalnego cukru
Pierwszą rzeczą którą robimy jest zagotowanie 400 ml wody i około szklanki cukru, aż zgęstnieje tworząc syrop. Następnie kroimy i mieszamy suche produkty dodając to co wpadnie nam w ręce: pokrojone orzechy, suszone owoce, wiórki kokosowe, migdały, płatki kukurydziane i płatki owsiane które będą tworzyły bazę naszych batoników. 
(Suche produkty dodajemy na oko by masa była bardzo gęsta, zależne jest to od 'chłonności' płatków. )

Wszystkie składniki drobno kroimy:
Dokładnie mieszamy:
Dolewamy syrop powoli mieszając:
 Wykładamy na pergamin, następnie po wystygnięciu i stwardnieniu masy wycinamy prostokąty:

Każdy może dostosować ten przepis dodając różne produkty, które akurat ma w domu,  na które ma ochotę.

Henna

O hennie do włosów bardzo dużo pozytywnych rzeczy usłyszałam od Agi 
Pomyślałam Czemu nie? 
Tak czy siak wypadało by ogarnąć już 2 cm odrosty i wyrównać kolor, szczególnie częściowy - "grzywkowy" blond.
Od około 3 lat miotam się między rudym, czasem wręcz marchewkowym, a ciemnym głębokim kasztanem.
Jak jestem ruda to chcę spoważnieć i być brunetką, znów jak za długo jestem brunetką to potrzebuję zaszaleć i znów być ruda. Wiecznie niezdecydowana =)

Dzisiaj odwiedziłam drogerię kosmetyczną na Czerwonym Rynku w którym moja mama wczoraj kupiła hennę. Poczytałam również o niej opinie na blogach i pomyślałam - Skoro mama przeżyła to czas na mnie.
Cena jest bardzo zachęcająca - 7,50zł.
Wcześniej kochałam się w farbach Delii (ach ten rudy odcień...) musząc używać minimum 2 opakowań, a tutaj wystarczyło o dziwo 1 opakowanie a właściwie 3/4.
Może i nie mam długich włosów, ale są gęste i chłoną wszystko co się da w dużych ilościach ;)
Dzisiaj na włosy nałożyłam wersję kasztanową, ruda czeka na swoją kolej.
A oto efekty dzisiejszych eksperymentów:

przed                                                                po

























Bluzka przeznaczona do farbowania włosów - uciapana, by nie ufarbować pleców do czego jestem zdolna ;) 
Jutro postaram się skorzystać z dziennego światła by włosy na zdjęciu miały naturalne kolory.

Takie moje wnioski zaraz po ufarbowaniu:
  • brak charakterystycznego zapachu od którego często bolała mnie głowa po farbowaniu farbami
  • włosy są lśniące, miękkie
  • bardzo łatwe nakładanie henny
  • włosy nie są 'tępe' jak zaraz po zmyciu farby
  • stały się jakby bardziej proste, lejące jeśli można to tak nazwać

Zakochałam się w olejach i maskach, teraz doszła henna. Coś czuję, że to pierwsze objawy zostania małą włosomaniaczką ;)

A Wy, wolicie henny czy farby?

Mała czarna.

Były malinowe usta, to czas na decydowaną ale i delikatną czarną kreską.
Prosty,szybki i niezawodny sposób na dzienny makijaż.



I moje "wyhodowane brwi". W końcu doczekałam się lekko zgiętego kształtu.
Na który starałam się kilka miesięcy po nieszczęsnej wizycie u kosmetyczki.



~~~~~~~~~~~~~~~~
Przypominam o rozdaniu na moim blogu!


Malinowe usta.

Zdecydowane usta -  to jest to. Chociaż na ulicach dużo ludzi zwraca na Nas uwagę.
Ale w takim makijażu właśnie o to chodzi =)





Pozwoliłam sobie na kilka kolorowych przeróbek. 
Wszystko staje się takie interesujące kiedy czeka nas sterta książek i zeszytów ;)

Usta - usta

A wieczorem...



~~~~~~~~~~~~~~~~
Przypominam o rozdaniu na moim blogu!

Tik tak, tik tak...

Zasypiając wieczorem lubię się wsłuchiwać w 'tykanie' zegara które mnie bardzo wycisza.
W dzień staram się kontrolować i planować czas by móc go w pełni wykorzystać. Więc zegarek jest jedną z tych rzeczy bez których z domu nie wychodzę. Niby mam przy sobie telefon,ale nie zawsze mogę go użyć, nawet do sprawdzenia godziny, czasem po prostu nie wypada, natomiast zegarek sam w sobie może być użytecznym dodatkiem dopełniającym nasz dzienny strój.

Mam kilka, ale ten jest moim ulubionym. 
Odskocznia od naręcznych zegarków czyli zegarek na łańcuszku. 
Jest dość duży, nie jest za ciężki, ma długi łańcuszek z możliwością regulowania. Kupiłam go 2 lata temu temu za niewielkie pieniądze(ok. 25zł) i od początku się w nim zauroczyłam. Wiele osób mnie pyta czy jest to może jakaś rodzinna pamiątka, ponieważ jego ażurowe,bardzo staranne wykończenie dodaje mu lat i piękna, przez co wygląda jak wyjęty z babcinego kuferka z biżuterią bądź pamiątkami

Decydując się na taką dość rzadko spotykaną formę na pewno nie jedna osoba zwróci na niego uwagę.

Kto wie, może jakiś przystojniak wróci na Nas uwagę ;P zaciekawiony tym małym dziełem sztuki upiększającym nasz dekolt...



Nosicie zegarki?
Macie swoje ulubione?

~~~~~~~~~~~~~~~~
Przypominam o rozdaniu na moim blogu!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...