Musze przyznać, że świąt nie lubię. Są bo są, więc ładnie się uśmiecham, pomagam w porządkach i gotowaniu, ale nie przywiązuję do nich większej wagi. Dla osób wierzących może i jest to magiczny czas. Ja to szanuję, ale zazwyczaj włączam tryb przetrwania :)
Tak też było wczoraj, aż dostałam wiadomość, która przerodziła się w rozmowę do 3ciej nad ranem, z kimś o kim już prawie zapomniałam, kto powiedział, że w jego myślach goszczę dość często. Zrobiło mi się tak jakoś cieplutko, jakoś tak wyjątkowo... I nagle pojawiają się dylematy, rozmyślenia, a z czasem zmiany, mam nadzieję że na dobre :)
A dzisiaj miałam taaaaką niespodziankę, że dosłownie szczęka mi opadła. Jak co roku, w pierwszy dzień świąt przychodzi siostra mojego taty i brat mojej mamy z rodziną. Tylko, że tym razem mój braciszek ( syn brata mojej mamy) przyszedł z swoim pół rocznym synkiem. I muszę przyznać, że byłam w niezłym szoku bo 'mały' już nie taki mały, bo ma 6 miesięcy, a z siostrą o nim nie wiedziałyśmy.
Słodkie takie małe, rozkoszne och ach ech i ten uśmiech :)
Świąt jako świąt nie obchodzę, życzeń nie składam, (chyba że na nowy rok, ale to już coś kompletnie innego) prezenty, jak to prezenty- wielka bieganina z myślą "byle tylko się podobało'.
Wystarczył jeden 8 kilowy maluszek by wszyscy zaniemówili, skupili na nim swój wzrok i robili najgłupsze możliwe miny :)
pozdrawiam
wyjątkowa Madzia
Jak udaje ci się nie składać życzeń? Mam podobne zdanie nt świąt jak ty :)
OdpowiedzUsuńMoja rodzina wie jakie są moje poglądy wiec mnie poniekąd omijają i sami nie składają życzeń,a ja jeśli muszę to ograniczam się do noworocznych życzeń nie uwzględniając w nich świąt :)
Usuńżeby moi też tacy byli :)
Usuń