Musze przyznać, że mimo zapasu kosmetyków na kilka najbliższych miesięcy są takie, których nigdy nie jest mało. Mowa o maskach, o których mam ogromną słabość. Mimo braku wolnego czasu, który towarzysz mi odkąd zaczęłam pracę staram się znaleźć wolne chwile wieczorami i egoistycznie wykorzystać je tylko dla siebie. Książka dla duszy, maseczka i masaż bańką chińską dla ciała.
W ostatnim okresie miałam możliwość spróbowania wielu maseczek, lecz dziś opowiem o Inteligent skin therapy.
Maski zamknięte są w wygodnych czarnych saszetkach, przez które nie przedostają się promienie słoneczne, wystarczy delikatnie rozerwać w zaznaczonym miejscu by wyjąć maseczkę. Jest to idealne opakowanie do zabrania w podroż ponieważ zajmuje bardzo mało miejsca. Jestem zwolenniczką minimalizmy i oszczędzania powierzchni :)

Przed użyciem maseczek zawsze wykonuję bardzo dokładny peeling (mam dość grubą skórę, która lubi mocne peelingi), a następnie bardzo dokładnie przemyłam ją wodą i stonizowałam. Maseczki z jednej strony mają nałożoną foliowa osłonkę, dzięki czemu łatwo się je rozkłada i układa na twarzy, a następne jednym ruchem zdejmuje foliowy płat i dopasowuje do kształtu twarzy.
Obie maski mają bardzo delikatny świeży zapach. Wykonane są z odpadów bananów i bio bawełny, dzięki czemu dbamy o środowisko. Płaty są bardzo mocno nasączone, przez co stosowałam je w dworaki sposób.
Nakładałam na twarz, a następnie wyciskałam z opakowania resztę serum i wmasowywałam w twarz, bądź zanurzałam suchą maskę zdjętą z twarzy i ponownie nasączoną nakładałam na dekolt.
Serum zawartego w saszetce spokojnie starczy dla każdej, nawet najbardziej spragnionej i suchej skóry. Warto pozostawić je na skórze około godziny, by skóra mogła wchłonąć jak najwięcej substancji. Jeśli używamy ich przed ważnym wyjściem warto jest schować je w chłodne miejsce, przy upałach nałożenie chłodnej maski będzie bardzo przyjemnym odświeżeniem.
Maska oczyszczająco-dotleniająca z aktywnym tlenem sprawdzi się u każdego, kto lubi mieć mocno nawilżoną, jędrną i elastyczną skórę. Twarz o je użyciu jest przyjemnie gładka i nawodniona.
Natomiast maska regulująca wydzielanie sebum z ekstraktem z bazylii sprawdzi się u wszystkich osób, którym mocno przetłuszcza się strefa T. W tym przypadku najlepiej sprawdzi się 2-3tygodniowa kuracja, podczas której będziemy używali maseczki 2-3razy w tygodniu, a następnie systematycznie raz w tygodniu by utrzymać efekt.

W moje oko wpadły dwa koncentraty - nawilżający i dotleniający, które wraz z maskami o podobnym działaniu są idealne na wakacje, kiedy nasza skóra potrzebuje mocnego nawilżenia i dotlenienia chroniąc się przed nadmiernym promieniowaniem słonecznym.
Lubicie maseczki? Może macie swoje ulubione?
ostatnio jestem wrogo nastawiona do maseczek w płachcie - może dlatego, że znalazłam służącą mi maskę w słoiczku, która kosztuje o wiele mniej niż te w płachcie. Bo nie oszukujmy się - jedną maseczką (czy to tą w płachcie, czy w saszetce, słoiczku czymkolwiek) nie zdziałamy cudów na twarzy. Dla mnie ekonomiczniejsze jest kupowanie słoiczka ;)
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam z nimi jakoś :P
OdpowiedzUsuńZapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/06/futrzana-kamizelka-czy-tylko-na-jesien.html
Koncentraty wyglądają interesująco :)
OdpowiedzUsuńkuszące... ostatnio odkrywam te maseczki w płachcie i przyznam że polubiłam je
OdpowiedzUsuń